Cześć, nie wiem czy może taki temat już był, ale pozwolę sobie opisać swój problem. Mam Hashimoto, więc skóra sucha, chociaż na nosie mam typowe włókna łojowe. Nigdy nie miałam problemu z trądzikiem, sporadyczne krostki były rzadko i łatwo się goiły. Mam nadwrażliwość/alergię na niektóre składniki, więc nie używałam wcześniej kremów czy innych kosmetyków prócz makijażu dla alergików. zwykle korzystałam z lepszego żelu do mycia twarzy i starczyło. Ostatnio jednak zaczęłam korzystać z retinalu i kwasu BHA na nos oraz zaczęłam używać różnych kremów do twarzy (Nacomi Baby, Cetaphil i teraz CeraVe - dwa pierwsze mnie nie piekły na twarzy, stąd wybór) pod wpływem oglądania tych wszystkich skincare routines. Teoretycznie czas na "oczyszczanie" się twarzy od retinalu powinno już minąć, a ja na całej twarzy ciągle mam nowe wypryski. Nigdy w życiu nie miałam tak złej cery jak teraz, jestem załamana. Myślałam, że to może oleje w kremach i znalazłam krem CeraVe bez olejów, ale skóra przez pierwsze kilka minut jest ciepła i piecze. Rozważam zostawienie wszelkich kremów i używania tylko kwasu salicylowego raz-dwa razy w tygodniu tylko na nos. Czytałam, że zimna temperatura przy wrażliwej cerze może powodować krostki, ale nie jestem pewna. W mojej diecie nie zmieniło się nic, nie jem węglowodanów, piję 2 litry wody dziennie... Nie jest to poziom biegnięcia do dermatologa, ale chciałam się zapytać kogoś bardziej zaznajomionego w temacie :(