Blokery potu – czy na pewno są bezpieczne?

Blokery potu stają się coraz popularniejszym produktem, po który sięgają zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Czy hamowanie potu na dłuższy czas jest na pewno bezpieczne?
Stres, upał, sport lub po prostu predyspozycje – każdy z nas poci się mniej lub bardziej. Pojawienie się potu ma swoje biologiczne uzasadnienie – pot ma za zadanie ochładzać przegrzany organizm, stanowi więc ważną ochronę termoregulacyjną. Każdy z nas chętnie sięga po antyperspiranty, aby uniknąć pojawienia się plam czy nieprzyjemnego zapachu pod pachami. Znane antyperpsiranty zaczynają być wypierane przez blokery, które zachwalane przez producentów zdają się rewolucjonizować rynek tego typu produktów. Co takiego zawierają blokery, że skutecznie hamują pojawianie się kropelek potu? Blokery zaliczane są do silniejszych wersji antyperspirantów, których głównym składnikiem jest chlorek glinu. Reaguje on z potem, tworząc powłokę w rodzaju „żelu”, która obejmuje głębsze warstwy skóry, zapobiegając „przedostawaniu się” wody na jej powierzchnię. Przeciwnicy antyperpsirantów wskazują, że chlorek glinu zawarty w produkcie może powodować szereg niepożądanych reakcji – zapalenie gruczołów łojowych, wysuszenie skóry, a nawet podrażnienie nerwów.
Czy można więc jednoznacznie powiedzieć, że blokery potu są niebezpieczne? Trudno jednoznacznie powiedzieć, ponieważ produkty tego typu pojawiły się na rynku stosunkowo niedawno. Na pewno nie należy ich nadużywać oraz trzeba przy tym bacznie obserwować swój organizm. W przypadku pojawienia się jakichkolwiek skutków ubocznych, jak choćby zaczerwienienie, należy niezwłocznie odstawić blokery potu – mogą po prostu nie być produktem, który nam służy. Pamiętajmy również o higienie – to podstawa. Nie nakładaj blokera potu na nieumytą skórę czy miejsce, gdzie dzień wcześniej zastosowałeś bloker i go nie zmyłeś – nadmierna warstwa blokeru również nie służy skórze!