Dzień dobry, w pierwszych dniach lipca na skutek całego dnia ekspozycji na słońce opaliłam skórę ramion, rąk, dekoltu i nóg. Początkowo opalenizna była dość mocno zaczerwieniona, ale bez cech typowych dla oparzeń słonecznych (nie bolała przy dotyku, nie czułam swędzenia). Po kilku dniach opalenizna przybrała dość fajny, brązowy kolor, jednak po około 10 dniach po ekspozycji zaczęła się mocno łuszczyć. Nawilżałam skórę masłem do ciała licząc na to, że potrwa to kilka dni, jednak mijają prawie 3 tygodnie a skóra schodzi coraz większymi płatami prawie w każdym miejscu, które miało kontakt ze słońcem. W internecie przeczytałam, że proces łuszczenia obejmuje około 7 dni po opalaniu, jednak u mnie wciąż nie zapowiada się na jego koniec. Czy powinnam się martwić i zgłosić do lekarza? O czym może to świadczyć? Mam wrażenie, że smarowanie skóry jeszcze bardziej pogarsza sprawę, a martwego naskórka jest coraz więcej.