Jesteś alergiczką i prowadzisz aktywne życie? Do tej pory odczulanie wiązało się z regularnymi, comiesięcznymi zastrzykami i wizytami u alergologa. Teraz można jednak poprosić specjalistę o zalecenie zdecydowanie mniej absorbującej i uciążliwej metody. Nowoczesna szczepionka w formie kropel lub tabletek podawanych pod język zyskuje coraz więcej entuzjastów także w Polsce.
W pierwszej, wstępnej fazie, która trwa do 3 miesięcy, należy przyjąć nawet kilkanaście zastrzyków, aż do uzyskania maksymalnej, dobrze tolerowanej przez pacjenta dawki. Potem w tzw. fazie podtrzymującej trzeba co 4-6 tygodni zgłaszać się na kolejne zastrzyki. Oznacza to, że musimy przystosować wszystkie nasze życiowe plany do rozkładu wizyt, szczególnie, kiedy do alergologa mamy daleko.
Problem ten znika jednak, kiedy przyjmujemy szczepionkę podjęzykowo. - Alergicy odczulani podjęzykowo o wiele rzadziej muszą odwiedzać lekarza. Z kolei alergolodzy mogą dzięki temu objąć fachową opieką większą grupę chorych – mówi prof. Krzysztof Buczyłko, kierownik Centrum Alergologii w Łodzi, jeden z najbardziej doświadczonych w Polsce alergologów, stosujący tę metodę od wielu lat.
Alergia, fot. ojoimages
Leczenie wstępne w immunoterapii podjęzykowej trwa kilka do kilkunastu dni, przy czym w gabinecie przyjmuje się tylko pierwszą dawkę kropli lub tabletek. Druga faza - leczenie podtrzymujące - polega na samodzielnym, codziennym przyjmowaniu ustalonej dawki leku. Szczepionkę taką można przyjmować w domu, a także zabrać ją ze sobą w podróż. Do przewiezienia kropli wystarczy termos, który utrzyma je w niskiej temperaturze, a w przypadku tabletek problem ten znika zupełnie, mogą być przechowywane poza lodówką.
Metoda popularna na Zachodzie
Zdaniem specjalistów, szczepionki podjęzykowe to przyszłość immunoterapii. Już teraz są one bardzo popularne we Francji, Belgii i Włoszech. Stanowią tam ponad 80 procent szczepionek przepisywanych do odczulania. W Holandii, na Słowacji i w Czechach ponad 60 procent, powyżej 40% w Austrii, a w Niemczech i Hiszpanii od 25 do 40%.
W Polsce jest to metoda wciąż jeszcze mało popularna – szczepionki podjęzykowe to zaledwie 11,2 proc. spośród wszystkich szczepionek odczulających.